Zacznę na poważnie, a skończę jak zawsze.
To ogromny zaszczyt być kapitanem tak zacnej drużyny. Po raz drugi z rzędu udało nam się zdobyć tytuł Klubowego Mistrza Polski - w turnieju, który budzi emocje jak żaden inny. Kiedyś moim marzeniem było zbudować team, który będzie składał się wyłącznie z juniorów… Ale nic bardziej mylnego - drużyna bez Wąskiego czy Mankiego nie byłaby tak odjechana.
Tymczasem dobry team spirit i nieustanne balansowanie między pełnym skupieniem, a totalnym luzem okazały się receptą na sukces. Jako kapitan drużyny pozwolę sobie skomentować dlaczego wybrałem akurat tych zawodników.
"Manki"
Ponoć każdy ma taką małpę na jaką zasługuje. I o ile o Tomaszu mówi się, że nieźle potrafi wyskoczyć z butów, to samurajski kucyk świadczy o niezwykłej precyzji, która niezbędna jest do solidnej gry.
Tomek ma też wadę - mówiąc nie otwiera ust i bardzo ciężko go zrozumieć, zatem aby przełamał się, postanowiłem, że wszystkie mecze będzie grał w fourball.
"Dżonder"
W sumie to zastanawiałem się czy brać go do drużyny, bo zacząłem dostrzegać delikatny przesiep w jego oczach…
Ale fakt, że Alejandro jest tegorocznym Mistrzem Polski Matchplay czy też z sukcesami reprezentuje nasz kraj w międzynarodowych turniejach, uznałem że warto dać chłopakowi szansę.
Nie myliłem się.
"Wąski"
Kto jak kto, ale Wąski miał pewny udział w naszej drużynie od samego początku. Na pewno jest w tym dużo sentymentu, gdyż Mikołaja znam wiele lat i wiem, że nie gra do rough’u, bo tam żyją ponoć smoki...
Niemniej jednak strzały, które możemy co roku obserwować w kluczowych momentach tworzą atmosferę, której nie da się opisać. Ani zapomnieć.
"Rickie"
W każdej drużynie musi być ktoś, kto podchodzi do zadania w stu procentach profesjonalnie. My mamy od tego Michała.
Prognozę pogody zna z dokładnością co do minuty, pole ma opisane lepiej, niż wymyślił je nawet sam architekt. Przygotowanie lepsze, niż nie jeden gracz PGA Tour. Jeśli znajdzie piłkę, znajdzie też na pewno sposób aby ją zagrać.
"Kniadż"
Są rzeczy ważne i ważniejsze. Niestety Mikołaj nie mógł uczestniczyć w naszej spontanicznej sesji zdjęciowej, albowiem oddawał się swojej drugiej pasji – zbieraniu dobrych ocen w szkole.
Jak mawia jego starszy brato-trenero-caddio-przyjaciel, recepta na sukces to: rolowanie, owoce, trening, odpoczynek, owoce, trening, rolowanie. Jak nie, to blacha na odmuł.
"Krawczyki"
Jedyny większy biceps w drużynie od Gajewskiego, a w środku potulny jak baranek. To nasz mistrz zen, słynący z wyjątkowego opanowania, wyciszenia i umiejący kontrolować emocje na najwyższym poziomie.
Tylko on przez swój wrodzony spokój mógłby zapomnieć, że w formacie foursome uderza się na przemian.
"Polski Brajson"
Wszyscy nie mogą być tacy sami, a na pewno już nie mogą grać w golfa w identyczny sposób. Karol jest najlepszym tego przykładem, gdyż ok 98% czasu kiedy nie śpi można go spotkać na polu golfowym.
A próbując cały czas różnych swingów, w krótkim czasie udało mu się uzyskać imponujący handicap. No i okazjonalną kontuzję.
.
"Suseł"
Nasz angielski reprezentant, studencki przyjaciel Karola Oleksy to kropka nad i do zgranego zespołu. Oprócz przyzwoitej formy, którą reprezentuje na co dzień, Harry uwielbia gry zespołowe i doskonale motywował cały team do wygranej.
Come on, Sobienie!